Odkąd pamiętam jestem fanką postaci Sherlocka Holmesa. To właśnie dzięki książkom Arthura Conan Doyle’a pokochałam kryminały i pochłaniałam je w dużych ilościach. Nigdy jednak nie miałam okazji (nie wiem, jak to się stało) zapoznać się z twórczością królowej tego gatunku, czyli Agathy Christie. Powieścią I nie było już nikogo rozpoczęłam swoją przygodę z autorką. Jak się zakończyła? Zapraszam na Wyspę Żołnierzyków. 🙂
I nie było już nikogo Agatha Christie – parę słów o fabule
Postaram się krótko, bo wierzę, że wielu z Was doskonale zna tę historię. Spróbuję jednak uniknąć spoilerów, żeby nie odbierać przyjemności z odkrywania tajemnic, tym, którzy jeszcze po nią nie sięgnęli. 🙂
Ośmioro obcych sobie ludzi otrzymuje zaproszenie na Wyspę Żołnierzyków od Państwa Owen. Na miejscu nie zastają jednak gospodarzy. Zostają przywitani przez małżeństwo służących. I tak w rezydencji zebrało się dziesięć osób. Nie znali się wcześniej, nic o sobie nie wiedzą. Dzieli ich wszystko, ale czy może ich coś łączyć? Szybko okazuje się, że tak, chociaż nie każdy od razu się do tego przyznaje.
Nagle ginie pierwsza osoba, po niej kolejna. Pozostali odkrywają, że zginęli oni w sposób opisany w niewinnej rymowance o żołnierzykach.
Kim jest morderca? Czy to możliwe, że jest wśród nich czy może ukrywa się, gdzieś na wyspie? Odizolowani, pełni podejrzeń próbują przetrwać. Czy komuś się uda? I najważniejsze: kto za tym wszystkim stoi i jaki miał w tym cel? Sprawdźcie i przekonajcie się sami. Muszę przyznać, że mnie zakończenie zaskoczyło. 🙂
I nie było już nikogo – wrażenia
Muszę przyznać, że sięgnęłam po tę książkę z totalnie luźnym nastawieniem. Miałam ochotę na szybki, lekki, niewymagający kryminał i to też dostałam, ale też i nie do końca. 😀 Możliwe, że tego właśnie potrzebowałam, ale pochłonęłam ją w jeden wieczór (lekko ponad 200 stron naprawdę sie chłonie).
Fabuła zaczyna się niepozornie, ale z czasem wciągamy się i razem z bohaterami próbujemy rozwikłać zagadkę mordercy. Autorka nas myli, podrzuca fałszywe tropy. Szczerze mówiąc miałam coś takiego w pewnym momencie, że każda kolejna osoba, którą typowałam na mordercę, na kolejnej stronie zaraz ginęła. Dosłownie!
W pewnym momencie pojawił się też we mnie moment niepokoju. Możliwe, że to dlatego, że czytałam ją wieczorem, byłam sama, za oknem było ciemno i siąpił deszcz. Klimat bardzo zbliżony do tego w książce. Ale mimo wszystko nie spodziewałam się tej niewielkiej nutki grozy. 🙂 A zakończenie? Zupełnie się go nie spodziewałam. Moim zdaniem w punkt.
Podsumowując I nie było już nikogo Agathy Christie
Książce tej można by było zarzucić wiele. Dla jednych będzie za krótka, nielogiczna, a może i bohaterowie za mało wyraziści. Jestem świadoma jej minusów, ale jakoś nie potrafię napisać o niej wiele złego. Mimo, że to kryminał raczej z tych mniej wymagających to ja bardzo miło spędziłam z nim czas. Taki klasyk, jakie dawniej czytałam i do których mam niemały sentyment. Chyba zrobię sobie reread Sherlocka Holmesa. 😀
Ostatnim słowem dla mnie świetna! I polecę ją każdemu, kto będzie miał chęć przeczytać, coś tak dla oderwania się od codzinności, na jeden wieczór. To moje pierwsze spotkanie z królową kryminałów i na pewno nie ostatnie chętnie poznam zarówno Pannę Marple, jak i Herkulesa Poirot. Kto wie, może to będzie przyjaźń na dłużej? A Wy, co byście mi polecili?
P.S. Na koniec szepnę tylko, że na podstawie tej książki w 2015 roku powstał serial o tym samym tytule. Na pewno go obejrzę i wrzucę swoją opinię o nim. 🙂
Recenzja książki I nie było już nikogo
-
9/10
-
7/10
-
8.5/10
-
8/10
-
8/10
Fragment recenzji
Książce tej można by było zarzucić wiele. Dla jednych będzie za krótka, nielogiczna, a może i bohaterowie za mało wyraziści. Jestem świadoma jej minusów, ale jakoś nie potrafię napisać o niej wiele złego. Mimo, że to kryminał raczej z tych mniej wymagających to ja bardzo miło spędziłam z nim czas. Taki klasyk, jakie dawniej czytałam i do których mam niemały sentyment.
Brak komentarzy