Remigiusz Mróz to jedno z najgorętszych nazwisk, jeśli chodzi o polską scenę literatury kryminalnej. Jest też jednym z najpłodniejszych twórców i tekst „Mróz znów coś napisał” nikogo już nie dziwi. Najpopularniejszą serią od tego autora jest niewątpliwie ta z Joanną Chyłką, która została przeniesiona na mały ekran w postaci serialu z Magdaleną Cielecką w roli głównej. Jeszcze nie miałam okazji się z nią zapoznać, ale jeśli to najlepsze, co napisał Mróz chętnie kiedyś się skuszę.
Szczerze przyznam, że swoją przygodę z twórczością Remigiusza Mroza zaczęłam od Czarnej madonny, co było dla mnie najgorszym czytelniczym wydarzeniem i jakoś nie potrafiłam mu znów zaufać. Ale jednak jego popularność i zachwyty nad twórczością kazały mi spróbować jeszcze raz, nie chciałam iść na łatwiznę i sięgać po Chyłkę, postanowiłam poszukać, czegoś innego i tak trafiłam na Listy zza grobu, które zainteresowały mnie swoim opisem. I muszę przyznać, że tę pozycję mogę z czystym sercem Wam polecić, ale oczywiście tak z przymrużeniem oka. 😛 Wczoraj wyszła jej kontynuacja, czyli Głosy z zaświatów i na pewno po nią sięgnę. 🙂 Jeśli chcecie zdecydować, czy ta seria jest dla Was, koniecznie czytajcie dalej! Zapraszam na Listy zza grobu – recenzja książki. 🙂
Listy zza grobu recenzja książki – kilka słów o fabule
Listy zza grobu to początek nowej serii z Sewerynem Zaorskim. Główny bohater jest patomorfologiem, który po dwudziestu latach wraca do miasteczka, z którego kiedyś wyjechał. Mężczyzna jest samotnym ojcem, ma dwoje dzieci, więc kupuje dom od Kai Burzyńskiej. I tak wszystko się zaczyna. 😛 Dziewczyna od dwudziestu lat otrzymuje wiadomości od swego ojca i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że on nie żyje! Starszy mężczyzna jeszcze przed śmiercią przygotował dla niej wiadomości, które otrzymuje, co rok tego samego dnia. Z początku Kaja nie widziała w nich nic nadzwyczajnego, jednak po pewnym czasie odkrywa, że ojciec ukrył w nich przesłanie.
Seweryn Zaorski rozpoczyna remont kupionego domu, w garażu znajduje tajemniczą, zamurowaną skrytkę. To co tam znajduje może rzucić zupełnie nowe światło na niewyjaśnioną sprawę sprzed lat. Czy Zaorski odkryje prawdę? Jakie przesłanie kryje się w listach ojca Kai? Nic więcej Wam nie zdradzę, tego musicie dowiedzieć się sami. 😀
Największe tajemnice drzemią w małych miasteczkach.
I w ten sposób umrze cały swiat, kiedy my przyglądać się będziemy z zapartym tchem.
Listy zza grobu recenzja książki – wady i zalety
A teraz przejdźmy do tego, co najważniejsze, a mianowicie do mojej oceny. Oczywiście po tym, jak Czarna Madonna mnie zawiodła, do tej pozycji podeszłam z ogromną rezerwą. Sam pomysł na fabułę jest bardzo ciekawy. Zagadki, tajemnice, emocje, dzięki bohaterom mogłam poczuć się, jak mój ulubiony Sherlock Holmes i wraz z nimi rozwiązywać, to co na pierwszy rzut oka niewidoczne. Cały proces poszukiwania prawdy przypomniał mi „przygody” Roberta Langdona. Mogłabym nawet pokusić się o stwierdzenie, że być może ta postać i twórczość Dana Browna była tu, jakąś inspiracją: liczby Catalana – ciąg Fibonacciego, teksty Żeromskiego – chociażby Biblia. Wszystko dzieje się szybko, kolejne etapy budzą zainteresowanie, a rozwiązanie wymaga czasu, dzięki temu na końcu czujemy się nagrodzeni za wykazany trud, nierzadko potrzebna jest pomoc osób trzecich. Ja widzę podobieństwo, a Wy? 🙂
Jeśli chodzi o bohaterów to mam z nimi problem. Polubiłam i Seweryna i Kaję, jednak relacja, która ich połączyła, no cóż, jak dla mnie zbyt przewidywalna. Nie mówię, że to źle, działo się między nimi różnie, ale było do przewidzenia, że połączy ich coś więcej. Jak to mówią „stara miłość nie rdzewieje”. Kreacja bohaterów nieidealna, ale może dzięki temu bardziej przystępna dla odbiorców. Niestety mnie nie do końca kupili. I za to maleńki minusik.
Cieszę się, że Mróz wplótł tu też warstwę obyczajową, dzięki temu możemy bardziej zżyć się z bohaterami, dzielić ich problemy. Z niektórymi może nawet się utożsamimy. Było tego dużo, ale nie przytłaczająco dużo. Dla mnie w sam raz.
Jeśli chodzi o zakończenie, hm…na swój sposób na pewno zaskakujące. Jest ciekawie, dreszczyk emocji też się znalazł, ale mimo wszystko czegoś mi w tym wszystkim zabrakło. Nie jestem w pełni usatysfakcjonowana, ale tak w 75% na pewno. 😛
Listy zza grobu recenzja książki – podsumowanie
Nie zaliczyłabym tej książki do jednego gatunku. Listy zza grobu to połączenie thrillera, powieści sensacyjnej, kryminału i powieści obyczajowej. Po trochę z każdego gatunku, dzięki temu ma swój urok. Czytało mi się przyjemnie, lektura wciągnęła mnie na kilka wieczorów. Emocje były, zagadki były, oderwać się mogłam, ale chętnie wracałam kolejnego dnia. 🙂 Zdecydowanie lepsza od Czarnej Madonny i cieszę się, że dałam Mrozowi jeszcze jedną szansę. Warto się z nią zapoznać, jestem ciekawa, jak się rozwinie. Po kontynuację na pewno sięgnę, kto wie, może zacznę też inną serię? A może Wy polecicie mi jakąś? Oczywiście oprócz Chyłki. 🙂
Aaaaaaa……wiecie, że CANAL+ planuje ekranizację tej powieści? Ciekawe, jak wyjdzie…Kogo widzielibyście w roli Zaorskiego?
Ocena Pauliny
-
8/10
-
7.5/10
-
8/10
-
7.5/10
Fragment recenzji
Nie zaliczyłabym tej książki do jednego gatunku. Listy zza grobu to połączenie thrillera, powieści sensacyjnej, kryminału i powieści obyczajowej. Po trochę z każdego gatunku, dzięki temu ma swój urok. Czytało mi się przyjemnie, lektura wciągnęła mnie na kilka wieczorów. Emocje były, zagadki były, oderwać się mogłam, ale chętnie wracałam kolejnego dnia. 🙂 Zdecydowanie lepsza od Czarnej Madonny i cieszę się, że dałam Mrozowi jeszcze jedną szansę.
Brak komentarzy