Po przeczytaniu książki Agathy Christie, I nie było już nikogo, nie mogłam sobie odmówić zapoznania się również z jej ekranizacją. Musiałam sprawdzić, czy twórcy poradzili sobie z odtworzeniem niepowtarzalnego klimatu, który w swoim utworze przedstawiła nam Królowa kryminału. Czy trzyodcinkowy serial I nie było już nikogo dał radę? Moją opinię znajdziecie poniżej, zapraszam. 🙂
Serial I nie było już nikogo…
Najnowsza adaptacja ksiażki Agathy Christie powstała w 2015 roku w formie trzyodcinkowego serialu. Za reżyserię odpowiadają Craig Viveiros, Rebecca Keane i Basi Akpabio. Scenariusz stworzyła Sarah Phelps. W obsadzie mieliśmy okazję zobaczyć wielu znanych i mniej znanych aktorów. Dla mnie osobiście największym atutem był Charles Dance wcielający się w sędziego Lawrence’a Wargrave’a. Uwielbiam go za rolę Lorda Tywina Lannistera z serialu Gra o tron, a tu miałam okazję podziwiać jego grę aktorską w trochę innej, bardziej współczesnej odsłonie.
W pozostałych rolach m.in.: Maeve Dermody (Vera Claythorne), Aidan Turner (Philip Lombard), Burn Gorman (Detektyw sierżant William Blore), Toby Stephens (Dr Edward Armstrong), Miranda Richardson (Emily Brent), Sam Neill (Generał John MacArthur), Douglas Booth (Anthony Marston), Noah Taylor (Thomas Rogers) i Anna Maxwell Martin (Ethel Rogers).
…i inne ekranizacje
Trzyodcinkowy serial to nie jedyna adaptacja, która powstała na kanwie książki Agathy Christie. Jedną z bardziej znanych jest film z 1987 roku, zatytułowany Dziesięciu murzynków. I to właśnie ta wersja jako jedyna posiada oryginalne zakończenie i niezmienionych bohaterów. Inne, o których warto wspomnieć to m.in.: A potem nie było już nikogo z 1945 roku, Dziesięciu małych Indian z 1965 roku, a także Dziesięciu małych Indian z 1974 roku.
W tym miejscu dojaśnię jeszcze kwestię tytułu, czego nie zrobiłam przy recenzji książki (zapraszam tutaj). Otóż pierwotnie utwór Christie zatytułowany był: Dziesięciu Murzynków i to właśnie oni byli bohaterami wierszyka, a nie żołnierzyki. Później tytuł zmieniono, do czego przyczynił się prawnuk autorki ze względu na to, że nie chciał, by ktokolwiek poczuł się urażony sformułowaniami zawartymi w treści. Dokonano również stosownych zmian w samym tekście i tak zamiast Wyspy Murzynków, mamy Wyspę Żołnierzyków, a powieść zyskała nowy tytuł, I nie było już nikogo.
Serial I nie było już nikogo – wrażenia
I nie było już nikogo z 2015 roku podzielono na trzy odcinki, które trwały mniej więcej po godzinie. W zamyśle miałam go sobie dawkować (codzinnie po jednym odcinku). Finalnie – wchłonęłam całość w jeden wieczór. 😀 Moim zdaniem to jedna z lepszych adaptacji książek, jakie oglądałam w ostatnim czasie.
Należę do osób, które są dość wybredne i krytyczne, jeśli chodzi o ekranizacje książek. Zaczęło mi się to wiele lat temu, a mianowicie odkąd zawiodła mnie filmowa adaptacja czwartej części przygód Harry’ego Pottera. Byłam świeżo po przeczytaniu książki i po wyjściu z kina byłam bliska łez. Nie mogłam ścierpieć tego ile zmienili, ile wyrzucili, co dodali, byłam ściekła na twórców. Do dziś pamiętam to uczucie wielkiego zawodu! 🙁 Ale nie o tym, ja tu. Wracając…xD
W tej wersji zmieniono pewne aspekty, dość istotne, ale mimo wszystko serial oglądało mi się naprawdę dobrze. Scenarzystka wykonyła kawał świetnej roboty i śmiało można go oglądać bez znajomości książkowego pierwowzoru. Ba, może nawet zachęcić do czytania, jeśli ktoś nie zrobił tego wcześniej. 🙂 Klimat został zachowany. Było intrygująco, wciągająco i niesamowicie. Z małym dreszczykiem emocji. Zakończenie, sztosik! 😀
Plusy i minusy w skrócie
Największy minus za wątek miłosny, który niepotrzebnie został wyraźnie zaznaczony. Zupełnie zbędne. Zabrakło mi też „obecności” wierszyka o żołnierzykach. Dość słabo zaakcentowano odniesienia do niego i o ile dobrze pamiętam, chyba ani razu nie został ukazany w całości. Ja znałam go z książki, ale jeśli ktoś nie miał wcześniej styczności z utworem Christie, móg nie wyłapać tego powiązania. No i jak to ja, maleńki minusik, za odejście od oryginału w kilku miejscach. Tak, jak napisałam wyzej, nie przeszkadzało mi to jakoś baaardzo, ale dało się zauważyć. Mimo, że mi się podobało to, gdzieś tam z tyłu, jakiś cichy głosik podszeptywał „ale to nie tak było”. 😀
Największy plus: kreacje bohaterów. Moim zdaniem, każdy z nich oddał ducha i charakter swojej postaci, tak jak to było przedstawione w książce. Moje serducho skradł sędzia i Lombard. Najmniej polubiłam się z panem policjantem i doktorem Armstrongiem. Doskonale zapamiętałam również postać generała, ktory był swego rodzaju postacią tragiczną. Nie był złym człowiekiem. Żałował swego czynu i te wyrzuty sumienia doprowadziły go do smutnego końca. Zupełnie przeciwny stosunek miałam za to do panny Brent.
Mam nadzieję, że chociaż trochę zachęciłam zarówno do zapoznania sie z książką I nie było już nikogo, jak i do jej serialowych i filmoych adaptacji. Polecam szczególnie fanom klasycznych kryminałów. 🙂
Poniżej wrzucam Wam jeszcze trailer Cinemax:
Powiązane tematy:
Recenzja serialu I nie było już nikogo
-
9/10
-
10/10
-
8.5/10
-
7/10
Fragment recenzji
I nie było już nikogo z 2015 roku podzielono na trzy odcinki, które trwały mniej więcej po godzinie. W zamyśle miałam go sobie dawkować (codzinnie po jednym odcinku). Finalnie – wchłonęłam całość w jeden wieczór. 😀 Moim zdaniem to jedna z lepszych adaptacji książek, jakie oglądałam w ostatnim czasie.
Brak komentarzy